Podcast

Tożsamość regionalna

Dominika Cybulska

Dominika Cybulska

02 cze 2022

Posłuchaj

Przeczytaj

Cześć! Witam Was wszystkich w drugim już odcinku Lepszego Podcastu. W tym odcinku kontynuujemy temat tożsamości, ale spróbujemy na niego spojrzeć od trochę innej strony, już mniej ogólnej i skupimy się na tożsamości regionalnej. Jak ona funkcjonuje? Czy ma prawo bytu? I po co nam ona?

Tak jak mówiliśmy w poprzednim odcinku, tożsamość jest sprawą każdego z nas. Sprawą, która dotyczy nas wszystkich, z jednej strony jest czymś bardzo prywatnym, a z drugiej wpływa na sferę publiczną i zmienia publiczny świat wkoło nas. Ingeruje ona w niego, a on bezpośrednio ingeruje w naszą tożsamość. Ale właściwie jak kształtujemy tożsamość i czego ona dotyczy? Trochę już o tym mówiliśmy, a dzisiaj chciałabym spojrzeć na to z perspektywy regionalnej.

Wiemy, że Polska administracyjnie podzielona jest na szesnaście województw, ale wydaje mi się, że podział administracyjny to jedno, a to, jak rzeczywiście regiony funkcjonują, to osobna sprawa i że możemy poszukać trochę głębiej. Podział administracyjny jest czymś narzuconym z góry, czymś, o czym możemy dyskutować, czymś, co może ulegać zmianie. Mamy już w Polsce historyczne doświadczenia zmiany tego podziału. Jest to coś, o czym decyduje ktoś „z góry”. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się trochę więcej na ten temat i dołączyć do dyskusji na temat tego, jak podział administracyjny powinien wyglądać, albo od czego on zależy, zapraszam Was na naszą stronę internetową, tam pojawiają się teksty, które także dotykają tego tematu. Ja jednak chciałabym skupić się na czymś trochę innym – na regionach, które my budujemy, na historii prywatnej.

Wydaje mi się, że tu ważne jest odniesienie historyczne, dotyczące przywiązania do ziemi. Jak to wygląda? W tym momencie, być może regionalność i tożsamość regionalna nie jest już tak wyraźna (albo może jest w przypadku wielu z Was?). Ale wydaje mi się, że jest ona mniej widoczna, może trochę bardziej płynna, przez to jakie mamy warunki i możliwości. W tym momencie, jeśli chcemy się przeprowadzić na drugi koniec świata, jeśli mamy odpowiednie zasoby, możemy to zrobić. Nie wspominając już o tym, że możemy się przeprowadzić na drugi koniec Polski. Myślę, że wiele z nas ma osobiście, bezpośrednio takie doświadczenia, albo ma znajomych, którzy ze względu na pracę albo studia, przeprowadzili się dosłownie w drugi rejon Polski. Przez to, tożsamość regionalna może ulegać rozproszeniu/rozpłynięciu, ale mimo wszystko, nadal w nas jest i nas kształtuje.

Możemy to zobaczyć w prostych, albo pozornie prostych rzeczach, jak np. język, którego używamy, dane słowa. Z moimi znajomymi bardzo często wymieniamy się doświadczeniami językowymi. To, że urodziłam się i pochodzę z Łodzi, dla niektórych jest pretekstem, żeby popytać mnie o… no właśnie nie wiem, gwarowe słowa? Czy jest coś takiego jak gwara łódzka? Chyba tak. Np. bilet miesięczny nazywa się u nas migawką, a pętla tramwajowa jest krańcówką. Dla wielu ludzi te słowa są niezrozumiałe albo śmieszne. Myślę, że wiele z nas tak ma, ja na przykład wtedy, gdy rozmawiam z kimś ze Śląska i w trakcie zdania mówią oni jakieś słowo, którego nie rozumiem i zupełnie się gubię, nie wiem co powiedzieli. Czy np. kiedy w okresie świąt bożonarodzeniowych, rozmawialiśmy o tym, co pojawia się u nas na stołach wigilijnych, są potrawy, o których nie wiedziałam i których u mnie się nie jadło. To są małe rzeczy, które wynosimy z domu, które są sprawą kompletnie prywatną, ale są też takie, które są typowo regionalne. Na które, dopóki nie zetkniemy się z drugim człowiekiem, który ma inne doświadczenia niż nasze, możemy nawet nie zwracać uwagi. Możemy nie mieć świadomości tego, że jest to regionalne. A jednak jest i jednak na nas wpływa.

Ale teraz, możemy się z tym zderzyć, z tą nowością, innością. A może z różnorodnością, o, tak jest ładniej niż inność. Ale kiedyś to wcale nie było takie oczywiste. Przed okresem silnej urbanizacji, rozwojem miast, rozwojem przemysłowym, który stworzył nowe miejsca i warunki pracy, większość Polaków miała pochodzenie chłopskie. Wiem, że mamy tendencje do tego, żeby o historii Polski myśleć w kategoriach historii szlachty, ale to jest jednak bardzo znikoma część naszej kultury. Jest oczywiście z jakiś powodów dominująca, ale nie dotyczy nas wszystkich. Myślę, że stosunkowo niewiele z nas, jeśli prześledziłoby swoją historię, historię swoich rodzin, znalazłoby tam pochodzenie szlacheckie. Bardzo duża część społeczeństwa była społeczeństwem chłopskim. Co moim zdaniem należy podkreślać, należy odzyskiwać. Dobrze byłoby, gdybyśmy przestali myśleć o historii szlacheckiej jako tej jedynej i dominującej, kształtującej nas jako kraj czy narodowość wersji historii.

Co za tym idzie? To, że większość społeczeństwa należała do chłopstwa, oznaczało, że byli oni w pewien sposób przywiązani do ziemi. Bardzo często, jeśli ktoś rodził się w danym miejscu, to tam żył, tam pracował i tam umierał. Tam też rodziły się jego dzieci, które czekał bardzo podobny los. Nie bardzo była możliwość, żeby zmienić miejsce zamieszkania, albo nawet żeby gdzieś pojechać. W tym momencie to, że jeździmy na wakacje, to, że możemy na urlop, czy jakąś wycieczkę jeszcze w czasie szkolnym, pojechać nad morze, w góry, czy nowy, odległy region Polski, nie jest niczym dziwnym, niczym nowym. Jednak wtedy nie było to oczywiste. Nawet ludzie, którzy mieli więcej zasobów, nie byli w stanie pojechać gdzieś indziej, wyjechać poza niewielki obszar swojego miejsca zamieszkania. Tak naprawdę, było to dostępne tylko dla ludzi „dobrze urodzonych”, którzy posiadali więcej zasobów, albo dla duchowieństwa (ale to też w bardzo niewielkim stopniu, też tylko dla tych najlepiej usytuowanych i osób z najlepszymi pozycjami w tej strukturze).

Dlaczego o tym mówię? Chodzi o to, że całe życie, cała tożsamość człowieka, kształtowała się w osadzeniu w danej przestrzeni. W przestrzeni życia codziennego, w lokalnych społecznościach. Właśnie w regionie. To jest to, o czym mówiłam w poprzednim odcinku, to przywiązanie do ziemi – tu gdzie się urodziłem, tu będę żył i tu umrę, tu mnie pochowają i tu będą żyły moje dzieci. To się bardzo późno zmieniło i dopiero w okresie urbanizacji, rozwoju przemysłu, pojawiła się możliwość żeby wyjechać do dużych aglomeracji miejskich, przy których powstawały fabryki dające nowe miejsca pracy, a co za tym idzie, nowe miejsca zamieszkania. (Oczywiście, była też taka grupa społeczna jak mieszczaństwo, ale wykształciła się ona później, niż mogłoby nam się wydawać).

To przywiązanie do ziemi, przywiązanie do regionu, kształtowało lokalne społeczności, które tworzyły nowe kultury – własne języki, tradycje. Było to też związane z naturalnym ukształtowaniem terenu, jakie zasoby były dostępne, jakie zawody się wykonywało ze względu na warunki naturalne, co kształtowało potem naszą kulturę. Kulturę tego konkretnego regionu, zwyczaje, tradycje, potrawy, sposób ubioru.

Wydaje mi się, że teraz o tożsamości regionalnej, myślimy trochę w „cepeliowski” sposób. Zostało to sprowadzone do tradycyjnych strojów, które zakładają osoby z zespołów ludowych pieśni i tańca, albo do „ludowych” wzorów na ceramice, sprzedawanej w każdym zakątku Polski. A fajnie byłoby, gdybyśmy to odzyskali, gdybyśmy trochę się ku temu zwrócili i zobaczyli jaka tam jest wartość i co to o nas mówi. To, że jesteśmy Polakami, jednym narodem, czy to, że żyjemy w obrębie jednego państwa, nie oznacza, że wszyscy mamy być tacy sami. Chciałabym, żebyśmy zobaczyli jak dużą wartość ma nasza różnorodność.

Poza tym wczesnohistorycznym rysem, chłopstwa, przywiązania do ziemi i osadzenia w jednej, konkretnej przestrzeni, ważna jest także historia Polski podzielonej. Historia Polski niejednorodnej, bardzo często oddzielonej od siebie. Być może ileś razy czujemy przesyt i mamy dosyć kształtowania naszej tożsamości narodowej i narracji historycznych, które sprowadzają historię Polski do historii rozbiorów i walki o niepodległość. Jednak musimy o tym pamiętać, kiedy myślimy o tożsamości regionalnej, ponieważ te podziały nie były bez znaczenia. Te podziały ze względu na zabory, kształtowały przez dziesięciolecia rozwój regionów, chociażby przez napływ ludności. To, jacy ludzie, jakie narodowości mieszały w danym regionie, wpłynęło na to, jak teraz wyglądają te konkretne miejsca. Odnosząc to do swoich prywatnych doświadczeń – np. Łódź w tym momencie oferuje sobą i promuje siebie jako miasto czterech kultur. Dokładniej – polskiej, żydowskiej, niemieckiej i rosyjskiej, ponieważ tam właśnie wpływały na siebie i mieszały się wpływy z tych właśnie czterech kultur. Jest to bardzo bogate w tradycje, zabytki, takie smaczki, miasto. I takich miejsc jest więcej. Po co mamy zamykać się w jednej, jednolitej polskości, skoro mamy tyle pięknych, różnorodnych smaczków. I tyle drobnych, ale znaczących i kształtujących nas elementów naszego życia. Być może pochodzą one z przeszłości, ale wpływają na nas teraz i to w bardzo różny sposób. Być może ileś razy pozytywnie, a być może ileś razy w sposób bardzo trudny i rozłamujący spójną tożsamość, którą chcielibyśmy stworzyć. Bardzo wyraźnym przykładem jest oczywiście Śląsk, z trudną historią, z wieloma wpływami, z trudną, być może rozbitą, niejednorodną tożsamością. Z niejednoznaczną przynależnością. Czy Śląsk jest bardziej „polski” czy jest bardziej „niemiecki”? Chodzi mi o to, że mamy Ruch Autonomii Śląska nie bez powodu. Możemy o nim dyskutować, możemy o nim rozmawiać się nad jego znaczeniem, zasadnością, potrzebą, ale on nie wziął się znikąd. Widoczna jest jakaś potrzeba powiedzenia „jestem stąd” konkretnie. „To na mnie wpływa, to mnie definiuje i to miejsce jest dla mnie ważne”.

Oczywiście, to może się zmieniać. Dla kogoś tożsamość regionalna może w ogóle nie mieć znaczenia. Ale dajmy sobie też na to przyzwolenie i na szukanie w sobie tych elementów, które wiążą mnie z tym konkretnym miejscem, które osadzają mnie w jakiejś przestrzeni, rzeczywistości, w społeczności i lokalności. Budujmy to. Na naszej stronie możecie znaleźć teksty, które też trochę się nad tym zastanawiają – na jakim poziomie my możemy tworzyć społeczność? Chociaż bardzo byśmy chcieli i się starali, to wydaje mi się, że nie jesteśmy w stanie stworzyć jednej, definiującej nas wszystkich tożsamości narodowej. Może odpowiedź na to, będzie budować społeczność i skupiać ludzi w tych społecznościach lokalnych, regionalnych.

Sama jestem osobą, która wyjechała ze swojego regionu w okresie studiów. Na studia przeprowadziłam się do Krakowa i dopiero stała zmiana otoczenia, uświadomiła mi, jak bardzo jednak jestem łodzianką i że ten region, te zwyczaje, są dla mnie ważne. Miałam też doświadczenie, kiedy na zajęcia na uniwersytecie oglądaliśmy stary polski serial „Daleko od szosy”. Główny bohater pochodzi z okolic, z których pochodzi moja rodzina, skąd pochodzą moi dziadkowie. Przebywa on też bardzo podobną drogę co moi rodzice. Główny bohater pochodzi z wsi trochę na pograniczu województw, szukając pracy trafia na Śląsk, do Katowic, a potem, w wyniku różnych wydarzeń i osób, które poznaje, przeprowadza się do Łodzi. I to była historia, którą ja bardzo dobrze znałam z domu rodzinnego. To była historia, z którą ja byłam w stanie się utożsamić, bo to była historia moich rodziców. To była droga i miejsca, które wpłynęły na to, jak teraz wygląda moja rodzina. To było niesamowite. Szczególnie zderzenie się z innymi ludźmi z grupy, którzy kompletnie się z tym nie identyfikowali. Bardziej patrzyli na tę podróż bohatera (dosłownie) w kategorii wyjechania ze wsi do miasta. A dla mnie była to bardzo prywatna, bardzo trafiająca do mnie historia, właśnie ze względu na pojawiające się w niej regiony, konkretne miejsca, w jakich bohater się znalazł. Byłam bardzo podekscytowana, a zupełnie się sama tego po sobie nie spodziewałam, że to tak do mnie przemówi. Że zobaczenie wsi, leżącej obok wsi, z której pochodzi moja rodzina będzie dla mnie czymś tak ważnym. A było czymś bardzo ważnym. I dopiero to mi uświadomiło ile znaczy ta historia rodzinna, prywatna. Albo jakie może mieć znaczenie, bo jak już mówiła, pewnie nie dla wszystkich ma takie samo. Pewnie nie wszyscy zareagowaliby w ten sposób, ale to był moment, w którym ja się zderzyłam z czymś czego zupełnie sobie nie uświadamiałam. Miałam poczucie, że „ok, wyjechałam z Łodzi do Krakowa, ale zaraz mogę wsiąść w pociąg i w trzy godziny być z powrotem w moim rodzinnym mieście”.

Może warto, tak dla samego siebie, w ramach ćwiczenia, jakiegoś sprawdzania co jest dla mnie ważne, co ze mną rezonuje, poszukać sobie takich miejsc, doświadczeń, przestrzeni, które zadziałają na Was w podobny sposób? Szczególnie ze względu na to rozbicie, na to, jak wiele ludzi migrowało, musiało uciekać, porzucić swoje rodzinne strony. Albo jak często zmieniały się granice, na pewno są osoby, które w trakcie swojego życia mieszkały w trzech różnych państwach, bo granice były tak płynne. Jak w takiej sytuacji możemy wytworzyć jedną, spójną tożsamość narodową? Jak możemy potem godzić się na to, że wszyscy jesteśmy Polakami, skoro np. prababcia mieszkała na Litwie, która nagle stała się częścią Polski albo na odwrót, mieszkała w Polsce i nagle okazało się, że to już nie jest Polska, że to jest Litwa, Białoruś czy Ukraina. W takim razie kim ona jest? Czy ona jest teraz Polką i czy musimy też to tak określać? Czy odpowiedzi na to, kim ona jest, możemy szukać w tej mniejszej, lokalnej skali? – Ona jest np. z Podlasia. Ona jest stamtąd. Kiedyś nie było czegoś takiego, człowiek pytany o to, skąd jest, mówił „jestem stąd”, z tego miejsca, gdzie się urodziłem, z którego pochodzi moja rodzina, miejsca w którym pracuje i gdzie się urodzą moje dzieci. To ta przestrzeń najbardziej nas kształtowała. Nie było dostępu do tego przepływu, do zderzenia się z czymś odległym.

Wydaje mi się, że następuje zwrot ku lokalności i poszukiwania tego, co jest wyjątkowe, niezwykłe i ważne na tym poziomie regionalnym i lokalnym. Zwrot ku szukaniu lokalnej historii, która bardzo często nie jest łatwa i historia Polski jako historia ludzi, nie jest łatwa, jednoznaczna i jednorodna. Pytanie, czy musimy o tym zapominać i czy musimy z tym walczyć? Może warto o tym pomyśleć w kategoriach wartości. Za każdym razem będzie to kwestia bardzo indywidualna i prywatna, ale nasza historia prywatna niesie w sobie tak dużo, może tak wiele opowiedzieć o nas jako ludziach, nie o jakimś abstrakcyjnym tworze, nieuchwytnym rozpływającym się pojęciu (narodzie, państwie). Nie, o nas jako o ludziach z historiami, przeżyciami, doświadczeniami, wartościami.

Celowo przez cały podcast nie poruszyłam jednej bardzo ważnej, a być może kluczowej kwestii tworzenia się tożsamości – o językach regionalnych. O tym jak są ważne, o tym czy są ważne, dla kogo są ważne i jak funkcjonują, chciałabym Wam opowiedzieć w następnym odcinku podcastu. Bardzo serdecznie Was na ten następny odcinek zapraszam. Tymczasem dziękuję Wam za wysłuchanie tego odcinka i do usłyszenia w następnym!

Dominika Cybulska
Dominika Cybulska

Kulturoznawczyni, publicystka, podcasterka. Autorka „Lepszego Podcastu”, w którym porusza kwestie tożsamości, wspólnoty i wykluczenia, członkini Lepszej Edukacji.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Przeczytaj więcej:

    ← Do strony głównej