← Magazyn 4 / 2024
Rodzina jest najważniejsza? Jak państwo wspiera rodziców
Polki nie chcą rodzić dzieci, bo dają w szyję. Albo nie chcą zaprzepaszczać swojej kariery, bo pogoń za pieniądzem jest ważniejsza niż szczęśliwe macierzyństwo. Ojcowie? Dopóki któryś nie pojawi się z dzieckiem w sejmie, tak jak marszałek Szymon Hołownia, nikt się nad nimi szczególnie nie zastanawia. Dobrze, jak są i zarabiają, a jak się czują w rodzicielstwie? Rzadko ktoś ich o to zapyta, od refleksji nad rolą rodzica są zazwyczaj matki. Za to męskich ekspertów od dzietności i rodzicielstwa nie brakuje ani na polskiej scenie politycznej, ani w mediach. A mimo to nadal mamy problem z dzietnością, a programy socjalne państwa, które opierają się głównie na świadczeniach pieniężnych, zdają się zupełnie pomijać potrzeby rodziców i dzieci.
Z roku na rok jest nas coraz mniej. W 2023 roku liczba urodzeń spadła do 272 tyś. i była najmniejsza w całym okresie powojennym. Prognozuje się, że do 2060 roku liczba ludności w Polsce spadnie do ok. 30 mln1
Jakie są jednak faktyczne przyczyny rodzimego kryzysu demograficznego? Czego obawiają się osoby planujące założenie rodziny? Jakie decyzje chcą podejmować młodzi rodzice? W 2023 roku próbę odpowiedzi podjęły Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) oraz Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). Raporty z badań przeprowadzonych przez wymienione organizacje różni perspektywa. Badania CBOS w skrócie skupiają się na przyczynach posiadania przez rodziców mniejszej liczby dzieci niżby chcieli. Z kolei PIE koncentruje się na tym, ile i jak rodzice pracują oraz w jakim modelu – na pełen etat czy mniej. Oba badania jednak starają się dociec, czego potrzebują młodzi lub potencjalni rodzice i czego im brakuje. My z kolei przyjrzymy się temu, jak państwo (nie)odpowiada na wyrażone w badaniach potrzeby.
Przymus na pełen etat
Według wspomnianego raportu PIE w większości rodzin z dziećmi między 1 a 9 rokiem życia pracuje oboje rodziców. I to często na pełen etat. Czy jest to świadomy wybór nakręcanych pędem ku karierze milenialsów? A może symptom rozpadu rodzinnych wartości?
To nie upadek wartości jest przyczyną, lecz pieniądze. Według odpowiedzi udzielonych w obu wspomnianych raportach główną barierą prokreacyjną, poza stanem zdrowia, jest sytuacja finansowa rodziców.
Rodzice chcieliby spędzać więcej czasu z dziećmi, co oznaczałoby najczęściej rezygnację z pracy lub co najmniej części etatu, jednak w trudnej często sytuacji finansowej niełatwo zdecydować się na taki krok. Ponad jedna trzecia rodziców, którzy pracują na pełen etat (w tym 2/3 matek i 1/3 ojców), chciałaby podjąć pracę w niepełnym wymiarze godzin, aby móc więcej czasu spędzać ze swoimi dziećmi. Pracujący na pełen etat rodzice mają też ograniczone możliwości elastycznego zarządzania swoim czasem pracy, a ponad połowa z nich (54% matek i 62% ojców) deklaruje, że musi być dostępna poza standardowymi godzinami pracy.
Tryb pracy obowiązujący w Polsce (8h, 5 dni w tygodniu) w połączeniu z “etosem pracy” narzucającym dostępność po godzinach i angażowanie 110% swoich zasobów2 stanowią model pracy niedostosowany do rodzicielstwa.
Umożliwienie bardziej elastycznego trybu pracy osobom wychowujących małe dzieci wydawałoby się naturalną odpowiedzią Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) na potrzeby wyrażone przez przebadanych rodziców. Jednak żadne z aktualnych programów nie są do nich dopasowane. Obecnie ważniejsza dla rządzących jest aktywizacja rodziców na rynku pracy.
Aktywny – nieobecny rodzic
Od 1 października 2024 r. można wnioskować o świadczenia w ramach programu “Aktywny Rodzic”. Matki i ojcowie mogą wybrać jeden z trzech wariantów dofinansowania:
- Aktywni rodzice w pracy - świadczenie w wysokości 1500 złotych na każde dziecko. Dziecko nie może być objęte opieką żłobkową lub przedszkolną. Warunkiem otrzymania takiego dofinansowania jest aktywność zawodowa obojga rodziców lub faktycznych opiekunów dziecka. Osoba ubiegająca się o świadczenie musi być objęta obowiązkowym ubezpieczeniem emerytalnym i rentowym z tytułu aktywności zawodowej oraz otrzymywać wynagrodzenie w wysokości co najmniej minimalnej krajowej pensji (4300 zł brutto). Podsumowując jednym zdaniem: Aby otrzymać 1500 zł rodzice muszą być osobami pracującymi, a dziecko nie może przebywać w miejscu, w którym miałoby zapewnioną profesjonalną opiekę w godzinach pracy rodzica.
- Aktywnie w żłobku - do 1500 zł na dziecko, które chodzi do żłobka, klubu dziecięcego lub opiekuna dziennego. Dofinansowanie można wykorzystać na opłaty za którąś z wyżej wymienionych form opieki. No i wydaje się to znakomitym rozwiązaniem. Jednak według raportu “Maluch minus” stworzonego przez Stowarzyszenie Lepsze Jutro rodzice najczęściej rezygnują z posłania swojego dziecka do żłobka ze względu na zbyt wysokie opłaty. Czy Aktywnie w żłobku ma szansę rozwiązać ten problem i uczynić opiekę żłobkową bardziej dostępną? Od kiedy program wszedł w życie, opieka żłobkowa nie stała się tańsza, wręcz przeciwnie, żłobki podniosły ceny. Przy tak małej podaży mogą je podwyższać dowolnie, bo i tak miejsca będą zapełnione. Tu pojawia się kolejna przeszkoda, bo drugą wskazywaną przez rodziców przyczyną nieposyłania dziecka do żłobka jest... brak miejsc!
- Aktywnie w domu - wariant świadczenia przeznaczony dla rodziców, którzy nie są uprawnieni do dwóch wyżej opisanych form pomocy, ponieważ pozostają nieaktywni zawodowo lub ich dziecko nie korzysta z opieki profesjonalnej instytucji. Jest to 500 zł miesięcznie, które wygląda śmiesznie w stosunku do płacy minimalnej i nie jest realnym wsparciem przy rezygnacji z nawet części etatu.
Program Aktywny Rodzic oferuje pomoc niezależnie od tego, czy rodzice pracują, czy nie i czy dziecko ma zapewnioną profesjonalną opiekę. Jednak czy na pewno jest on dopasowany do potrzeb rodziców? Nie pomaga on w sytuacji, gdy rodzic chciałby przejść na mniejszy wymiar godzin lub czasowo zrezygnować z pracy. Program premiuje rodziny, w których dwójka rodziców pracuje na pełen etat. Oferowane świadczenie jest 3 razy większe w wariancie “Aktywni rodzice w pracy”. Jak sami autorzy programu zaznaczają, jest on także programem aktywizacji rodziców na rynku pracy, tylko czy my rzeczywiście tego potrzebujemy? Czy nie lepiej byłoby, słuchając głosów rodziców, dać realną możliwość dostosowania swojej pracy do faktu bycia rodzicem, nie na odwrót? Świadczenia powinny sprzyjać temu, że matka czy ojciec decyduje się na poświęcenie czasu rodzinie. Aktualnie rezygnując z etatu, rodzice tracą również 1000 zł świadczenia.
Maluch minus
Kolejnym programem w teorii o zaspokajającym potrzeby rodziców jest “Aktywny Maluch” (dawniej “Maluch +”). Zakłada on dofinansowania dla placówek opieki żłobkowej w celu zwiększenia liczby dostępnych w nich miejsc. Dałoby to wielu rodzicom możliwość skorzystania z profesjonalnej opieki dla dziecka. Niestety i ten program zawodzi, mimo sukcesywnego zwiększania przeznaczonych na niego w budżecie środków. Dlaczego? Opisywaliśmy ten problem szerzej w naszym raporcie “Maluch minus”. Budżet programu stale rośnie, ale zbyt powoli. Liczba powstających miejsc jest zbyt mała, żeby zobaczyć zmianę w najbliższych latach. Istotnym brakiem programu jest także to, że dofinansowuje on istniejące już placówki, a nie finansuje powstawania nowych. Mimo że brak miejsc w już istniejących placówkach jest dużym problemem opieki żłobkowej, to ogromną luką jest również zupełny brak punktów opieki w niektórych gminach.
Za (odczłowieczonym) życiem
W 2017 roku został wprowadzony program pomocy rodzicom z dziećmi z niepełnosprawnościami “Za życiem”. W jego opisie możemy przeczytać o wielu niezwykle potrzebnych formach pomocy, takich jak opieka prenatalna, wsparcie psychologiczne, świadczenia finansowe, lekarze bez kolejki, poradnictwo, asystent rodziny, rehabilitacja czy nawet ułatwienie zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Wskazywałoby to, że państwo robi wszystko, aby w wielu aspektach ułatwić wychowanie niepełnosprawnego dziecka. Jednak po 7 latach jedyne, co udało się realnie wprowadzić, to jednorazowe świadczenie w wysokości 4 tys. zł. Dodatkowo żeby dostać świadczenie, które zazwyczaj nie jest nawet ułamkiem kwoty potrzebnej do zaspokojenia potrzeb, wada wrodzona musi zostać zdiagnozowana do 12 miesiąca życia dziecka. Taka kwota nierzadko wystarcza na miesiąc lub dwa. Program, mimo że krytykowany, nie jest ewaluowany, poprawiany czy dostosowywany. O jakość życia rodzin zmagających się z niepełnosprawnością dziecka dbają głównie organizacje pozarządowe czy fundacje. Państwo nie zwraca na nie uwagi. Najważniejsze przecież, żeby dziecko było na tym świecie, a o resztę zadba kto inny.
Ojcostwo – Przygoda na weekendy
Z badań PIE oraz raportu na temat stanu opieki żłobkowej naszego stowarzyszenia wynika, raczej bez niespodzianek, że po narodzinach dziecka to matki zdecydowanie częściej rezygnują z pracy lub przechodzą na urlop rodzicielski. Procent ojców, którzy korzystają z urlopu na rodzicielskiego oscyluje poniżej jednego procenta pracujących mężczyzn posiadających dzieci (w 2023 r. było to 0,17%). Przykładem rozwiązania problemu tej dysproporcji, braku czasu oraz złych relacji ojców z dziećmi jest... gra miejska. Program MRPiPS z czerwca 2024 r. pt. “Ojcostwo – Przygoda życia”, zakładający wzmacnianie więzi rodzinnych, budowanie pozytywnego wizerunku ojca, popularyzację aktywności z dziećmi, ma tylko jeden moduł: grę miejską, jedną na województwo. Kurs, jaki MRPiPS obiera w tej sprawie, jest raczej śmieszny. Ten program sugeruje, że rządzący nie chcą ojcowskiego status quo zmieniać. Ministerstwo nie przeznacza właściwie żadnych pieniędzy na trwałe programy czy zmianę systemową, a za narzędzie, mające coś zmienić, uważa grę.
Puste fundusze
Niemalże wszystkie programy socjalne wspierające rodziny sprowadzają się doświadczeń pieniężnych. Ministerstwo nie ma żadnych programów, projektów skupiających się na bardziej kompleksowym podejściu niż Daliśmy pieniądze. Macie już wszystko, czego potrzebujecie. Nie macie? Damy więcej. Zazwyczaj to i tak za mało, nawet jeżeli będą pieniądze na takie programy. Czy naprawdę ktoś z rządzących dba o więzi rodzinne? O potrzeby matek i ojców? Bo orędowników tego, żeby absolutnie każdy zdolny do pracy poświęcał jej pełen etat i więcej, oraz tych, którzy chcieliby, żeby rodziło się jak najwięcej dzieci, mamy aż nadto.
Rodzice zostają pozostawieni sami sobie, czasami z pieniędzmi, czasami bez. Potrzeby finansowe są jednym z najważniejszych powodów niedecydowania się na dziecko, jednak programy wspierające w tym obszarze są mocno nieprzemyślane. Przy analizie niektórych z nich można stwierdzić, że raczej zwiększają one nierówności społeczne i ugruntowują “kulturę zapier...” w obecnym systemie. O potrzeby matek i ojców się nie dba, a pamiętajmy, że kolejne bariery prokreacyjne dotyczą sfer, w których państwo nie jest bez głosu. Są to m. in.: stan zdrowia - 15%, sytuacja w kraju - 8%, wysokie ceny mieszkań/za małe mieszkanie - 5% oraz prawo aborcyjne/obawy przed ciążą i urodzeniem chorego dziecka - 4%. Programy rodzinne to jedno, ale państwo ma dużo do zrobienia właśnie w tych aspektach. Samymi świadczeniami nie zmieni się aktualnej sytuacji. Potrzebna do tego byłaby m. in. reforma opieki zdrowotnej, zwiększenie dostępu do instytucji i usług, zadbanie o bezpieczeństwo rodzin. Bez zmiany narracji, budowania poczucia, że rodzice nie są sami ze swoimi problemami, a rządzący te potrzeby widzą i je zaspokajają, będziemy się pogrążać w kryzysie demograficznym, a praca stanie się nową największą wartością.
🌐 Bibliografia:
🖊️ Korekta: Beata Zając
Członek zarządu oraz członek zespołu komunikacyjno-technicznego. Organizator, inżynier dźwięku, społecznik. Odpowiada za proces publikacji treści. Zajmuje się montażem filmów i podcastów oraz sprawami organizacyjnymi stowarzyszenia.
Przeczytaj więcej:
← Do strony głównej